Po 37 latach paryska policja w końcu odnalazła popiersie Jima Morrisona, które zniknęło z jego nagrobka. To wydarzenie wzbudziło we mnie mieszane uczucia – z jednej strony to fantastyczna wiadomość dla rodziny i fanów artysty, z drugiej, zastanawiam się, jak to możliwe, że coś tak cennego mogło tak długo pozostawać w ukryciu. Zawsze myślałem, że takie skarby są pilnowane jak oko w głowie, a jednak czasami rzeczywistość zaskakuje. Jakie są wasze przemyślenia na ten temat? Czy myślicie, że popiersie powinno wrócić na nagrobek, czy lepiej, aby trafiło do muzeum?